środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział V

Lilianna:

  Siedziałam na łóżku, opatulona szczelnie kołdrą i piłam gorące kakao. Co jakiś czas uśmiechałam się do niebieskiego kubka, zupełnie nie wiedząc dlaczego. Było mi weselej i lżej na duszy. Nawet gwar Nowego Jorku nie zdołał popsuć mojego humoru. Miasto wydało mi się być piękniejsze i bardziej znośne. Wydawało mi się, że można je lubić. Upijając łyk ciepłego płynu i rozkoszując się czekoladowym smakiem, myślami wróciłam do mojego spotkania ze Steve'em
  - Muszę już iść, Lilianno – powiedział blondyn, kiedy zeszliśmy z dachu budynku – Obowiązki wzywają.
  - Rozumiem – odpowiedziałam – Dziękuję, że opowiedziałeś mi tę historię i ...
  Na te słowa Steve roześmiał się, przerywając mi w pół zdania i spojrzał na mnie pobłażliwym wzrokiem.
   - No co? - spytałam zdezorientowana myśląc, że palnęłam kolejną głupotę.
   - Nic – uśmiechnął się, pokazując idealne białe zęby – Tony nie cierpi, kiedy opowiadam mu zamierzchłe historię, sprzed potopu biblijnego, jak on to nazywa.
   Uśmiechnęłam się, zastanawiając się kim może być ten Tony. Jego bratem, synem? Chłopakiem? Wzdrygnęłam się na samą myśl. Nie, to niemożliwe. Chociaż...
   - Do zobaczenia następnym razem, Lilianno – zarumieniłam się, kiedy niebieskooki ujął moją dłoń i mnie w nią pocałował.
   - A więc będzie następny? - spytałam się, kiedy Steve ruszył w tylko sobie znanym kierunku.
   - Obiecałaś mi kawę, pamiętasz? - rzucił na odchodnym, oglądając się za ramię.
   Delikatnie się uśmiechnęłam, podniosłam prawą rękę i pomachałam mu na pożegnanie. Blondyn uniósł kącik ust i po chwili zniknął za rogiem ulicy, a ja chwilę później wróciłam autobusem do swojego mieszkania.
   Co to był za dzień.
   Westchnęłam i, wracając do rzeczywistości, oparłam się głową o chłodną ścianę mojego pokoju. Wydawało mi się, że to był sen. Że moje życie w ciągu jednego dnia zmieniło się w bajkę. Przecież... przecież to było niemożliwe. Takie rzeczy się przecież nie działy! Młoda dziewczyna, uratowana spod kół... Nie, nie, nie. To dobry schemat na film, albo książkę, a z całą pewnością nie na moje życie.
Rzuciłam okiem na biurko, na którym stały zdjęcia moich rodziców. Uśmiechnęłam się smutno. Za niecały miesiąc minie piąta rocznica ich śmierci. To strasznie, strasznie długo, ale boli tak samo jak wtedy. I żal mi tak samo jak wtedy. No cóż, życie to nie bajka. Czasami chciałabym o tym zapomnieć i zacząć żyć nowym życiem. Życiem bez bólu i cierpienia. Chciałabym, ale coś mi na to nie pozwala. Moje przeklęte serce.

Steve:

   Zacisnąłem palce wokół szyi Dead Pool'a, patrząc, jak wróg zajadle miota się, chcąc uwolnić się z mojego uścisku. Robił to wyjątkowo nieudolnie. Widząc, że się dusi, puściłem go, by po chwili złapać za jego prawą rękę. Wykręciłem ją i szybkim ruchem przygwoździłem bandytę do zimnego chodnika. Jęknął, gdy jego głowa spotkała się z twardym podłożem.
  - Hawkeye! - krzyknąłem na towarzysza. Ten odwrócił się i sekundę później stał przy mnie – Kajdanki.
   Razem obezwładniliśmy i skrępowaliśmy Dead Pool'a. Byłem miło zaskoczony. Dzisiejsza misja poszła nam zaskakująco łatwo.
  - Co z nim zrobimy? - spytał Sokół, otrzepując swój czarny kostium z brudu i kurzu.
  - To co zwykle – westchnąłem, po czym wyciągnąłem z kieszeni munduru telefon.
   - Fury? Mamy go. Nova Road, Brooklyn.
  - Przyjąłem. Bez odbioru – usłyszałem w słuchawce rzeczowy głos szefa T.A.R.C.Z.Y .
   - Muszę przyznać, że poradziłeś sobie z nim dość szybko, Kapitanie – odezwał się nagle Sokół, podnosząc z ziemi Dead Pool'a. Na twarzy łucznika pojawił się uśmiech, w którym wyczułem nutkę nieskrywanej złośliwości – Iron Man'owi zajęło to pięć minut, podczas gdy tobie wystarczyły dwie.
    Zaśmiałem się serdecznie.
   - Wiesz... - powiedziałem, puszczając Howkeye'owi oczko – Ja tyle nie gadam.
  - Racja – przytaknął Sokole Oko, szczerząc zęby w uśmiechu.
   Miałem dodać coś jeszcze, ale usłyszałem nad swoją głową potężny warkot silnika. Podniosłem wzrok. Helikalier przybył. Patrzyłem, jak wykwalifikowani agenci T.A.R.C.Z.Y zjeżdżają po linach. Była w tym czysta perfekcja.
  - Szybko wam to poszło – oznajmił agent Coulson, podchodząc i otwierając swój notatnik – Co mój ulubieniec nawiwijał? - dodał, wskazując Dead Pool'a końcówką długopisu.
  - Wysadził starą fabrykę mebli na rogu Toluka Lake, na szczęście pustą. Zdemolował ulice Preston Rd i połowę Kendell St. Zniszczył też z piętnaście samochodów.  Obyło się bez ofiar śmiertelnych, ale jest parę rannych – odpowiedziałem.
   Coulson westchnął, zapisując w zeszycie wszystkie informacje. Na jego czole pojawiła się bruzda, która uwydatniła głębokie dołki pod oczami. Ewidentnie było widać, że zarwał kilka ostatnich nocy. Był przemęczony.
   - Nie dobrze – oznajmił, kiwając głową – Mamy dziurę w budżecie. Środków ledwo wystarczy na naprawę zniszczeń, nie mówiąc już o wypłacie odszkodowań. Chyba będę musiał zadzwonić do premiera... - Coulson, chowając notes w kieszeni, przetarł wolną ręką oczy. - No cóż. Panowie... – odwrócił się i spojrzał na pozostałych agentów – zabieramy go.
   Agenci T.A.R.C.Z.Y chwycili Dead Pool'a, przypięli się do lin i, z szybkością błyskawicy, wrócili do helikaliera. Zagwizdałem z uznaniem. W '43 nawet o czymś takim nie marzyłem.
  - Dziura Budżetowa? Myślisz, że obetną nam pensję? - spytał z przerażeniem Hawkeye.




Lilianna:

   - Babciu, to ja. Lilianna, twoja wnuczka, pamiętasz? - spytałam z bólem, patrząc się uparcie w zielone oczy staruszki. Widziałam w nich strach i zdezorientowanie, a nie miłość, tak jak zazwyczaj. Podeszłam do niej, ale babcia cofnęła się, wręcz zaszyła w najciemniejszym kącie pokoju.
  - Nie znam Cię, odejdź! - krzyknęła, wyciągając przed siebie ręce w geście obronnym.
   Zastygłam w bezruchu, siłą hamując łzy, które niebezpiecznie napłynęły mi do oczu. Wzięłam głęboki wdech, by choć trochę uspokoić skołatane nerwy. Musiałam to jakoś przetrwać.
   - Nazywam się Lilianna King – powiedziałam, siląc się na spokojny i opanowany ton głosu – Jestem córką Niny i Petera, twojego syna.
   - Peter – wyszeptała – gdzie on jest? Gdzie jest mój syn?
   Zamarłam. Nie wiedziałam co powiedzieć.
   - Gdzie jest mój syn?! - powtórzyła, podnosząc głos – Odpowiedz!
   - Zginął w wypadku – powiedziałam cicho, nie spuszczając z niej wzroku. Babcia pobladła.
  - Nie wierzę Ci – powiedziała w amoku – nie wierzę...
  Nie zauważyłam, kiedy oderwała się od ściany i, z siłą o którą nigdy jej nie podejrzewałam, rzuciła się na mnie. Nie zdążyłam nawet zareagować, w ułamku sekundy znalazłam się na podłodze. Szybko zasłoniłam twarz rękoma, chroniąc się przed silnymi uderzeniami.
  - Babciu, przestań! - zdołałam z siebie wydusić, ale to tylko pogorszyło sytuację.
Nie mogłam się bronić. Nie byłam w stanie podnieść ręki na babcię. Chwyciłam rękami jej dłonie, chcąc zatrzymać ciosy, ale to nie pomogło. Babcia wyrwała się, chwyciła pobliski wazon i rzuciła nim we mnie.
Poczułam silny ból głowy, zanim straciłam przytomność.




Steve:

   Szedłem wolnym krokiem przez ulice Nowego Jorku. Była godzina szesnasta i nie wiedziałem, co mam zrobić z wolnym czasem. Nie mogłem już dłużej wytrzymać w sali treningowej. Biel ścian wyprowadzała mnie z równowagi. Potrzebowałem w tej chwili czegoś innego, czegoś... znajomego. Stanąłem i rozejrzałem się po okolicy. Westchnąłem i ruszyłem dalej przed siebie. W tym mieście już nic nie było znajome.
   Pamiętaj, żeby zawsze być sobą – powiedział na łożu śmierci mój ojciec.
  - Ja nie wiem, jak to być sobą. Zapomniałem, tato – szepnąłem pod nosem.
  Dwudziesty pierwszy wiek mnie przerażał. Tu wszystko było nowe. Mimo iż wiele rzeczy zmieniło się na lepsze, czasami chciałbym wrócić do ery, w której byłem zwykłym studentem sztuki.
   No tak – pomyślałem – sztuka. 
   Długo się nie zastanawiając, ruszyłem prosto w kierunku najbliższej galerii handlowej. Szybko znalazłem sklep papierniczy.
   - Poproszę czysty zeszyt i węgiel - powiedziałem do sprzedawcy.
   Zapłaciłem za zakupy i pognałem, jak szalony, do budynku, w którym spędziłem dzisiejsze popołudnie. Pokonałem szybko schody i usiadłem na krawędzi dachu. Otworzyłem zeszyt. Poczułem się jak za dawnych czasów. Mając pod sobą obraz Nowego Jorku, zacząłem malować.


Lilianna:


   - Auć – syknęłam z bólu, powoli otwierając oczy. Obraz na początku był zamazany, lecz po chwili nabrał ostrości. Przyłożyłam rękę do bolącej głowy, nieświadoma, co przed chwilą się wydarzyło. Usiadłam, krzywiąc się z bólu.. Wokół siebie dostrzegłam pełno odłamków stłuczonego wazonu należącego do babci.
  - O Boże! - wyszeptałam – Babcia!
  Gwałtownie wstałam, przez co momentalnie zakręciło mi się w głowie, a oczy zaszły mgłą. Gdybym nie oparła się o szafę, upadłabym. Podpierając się o ściany, ostrożnie doszłam do przedpokoju, gdzie znajdował się telefon. Rzuciłam okiem na drzwi do mieszkania. Były otwarte na oścież. Nie wiedziałam ile czasu byłam nieprzytomna, to mnie przerażało. Babcia mogła być gdziekolwiek. Szybko wykręciłam numer  i przyłożyłam słuchawkę do ucha.
   - Halo? Policja? Chciałam zgłosić zaginięcie...




_________________________________

Nie wiem co myśleć o tym rozdziale. Fragmentami mi się podoba, fragmentami... wręcz przeciwnie. Pozostawiam Wam to do oceny :)

Wraz z nowym szablonem i rozdziałem, pojawiła się aktualizacja w zakładce Bohaterowie.

Ojej. Wszędzie dobrze, ale w Polsce najlepiej.
Pozdrawiam :)


Ta, która wyłapie błąd, który wkradł się w to opowiadanie, dostanie ode mnie książkę, którą sama sobie wybierze i którą wyślę jej pocztą. Tak więc... do dzieła. Podpowiem, że to błąd logiczny.
Wierzę w Ciebie, Wilczyco

44 komentarze:

  1. Boże jak się cieszę, że dodałaś nowy rozdział. Nie mogłam się go doczekać. Mam nadzieję, że kolejny dodasz szybko.

    Życzę weny. Powodzenia w pisaniu. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa, nowy wystrój, śliczny! *.* Właśnie szukam kogoś, kto by mi zrobił na drugi blog, to już wiem, gdzie wpadać :D
    Zajrzę do bohaterów, spokojnie ;) Już wróciłaś do kraju? Jak Ci się podobało w Chorwacji?
    Teraz rozdział:
    " Uśmiechnęłam się, zastanawiając się kim może być ten Tony. Jego bratem, synem? Chłopakiem? Wzdrygnęłam się na samą myśl. Nie, to niemożliwe. Chociaż..." - zaczęłam się śmiać, poważnie :D Ach, te rozważania Lilianny :D
    Mam małe uwagi odnoście nazw: nie "Howkeye" a "Hawkeye" (Sokole Oko). No i nie Bruklin (ach, ta spolszczona nazwa), ale Brooklyn (sama rzuciłam akcję opowiadania do Nowego Jorku i swego czasu ślęczałam nad jego mapą).
    Miejscami brakuje przecinków, zdarzają się także literówki.
    Ooo, Phil! <3 Moja ulubiona postać z Marvela ^^ Kij z tym, że to agent, nie Mściciel i tak jest świetny.
    Choroba babci zamienia ją w zupełnie obcą osobę. Współczuję Lil.
    Steve i jego rysunki, mmh.
    Co też ta babcia robi? Martwię się o nią.

    Narzekasz :P Wszystkie fragmenty są dobre, spójne, przyjemnie się je czyta, naprawdę :)

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawione :) Ja i angielski... niet. To złe połączenie, choć język bardzo przydatny i użyteczny. Cieszę się, że rozdział się podoba, tak jak pisałam, mam do niego mieszane uczucia :)

      Jak było w Chorwacji? Pięknie, burzowo i upalnie. Ja, kobieta, która umiera przy dwudziestu pięciu stopniach, najbardziej się cieszyłam z tych sztormów ;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  3. Czy czasem Dead Pool nie był w X-menach. Coś mi nie pasuje, ale nie jestem pewna. Co do rozdziału świetny! Z niecierpliwością czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Dead Pool był w X-menach. Jego obecność wyjaśni się w następnych rozdziałach :) Cieszę się, że się podobało :)

      Usuń
  4. Rozdział bardzo się udany. Przestępca którego dało się szybko złapać i agresywna babcia;) Ciekawi mnie cóż ona wywinie.
    Chyba się na mnie zawiedziesz. Oprócz dziwnego przeczucia, że Coulson powinien być martwy (chociaż pewna nie jestem bo w serialu Agenci T.A.R.C.Zy niby okazuje się, że żyje) znalazłam tylko kilka literówek i stwierdziłam, że to zdanie, że uwinął się prędzej niż Stark brzmi jakby łapali gościa dwa razy.
    Niestety ale moja logika lepiej sprawdza się na liczbach XD W każdym razie mam nadzieje, że zdradzisz nam kiedyś o co chodziło, albo do końca życia będę się z tym gryźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś :)
      Spróbuj, a nóż Ci się uda. Podpowiem, że stało się to w poprzednich rozdziałach ;)

      Usuń
    2. Przeczytałam wszystko chyba pięć razy i nic. Ale z moim talentem, mogłabyś podetknąć mi to pod nos i i tak bym nie zauważyła ;D No nie wiem, może chodzi o to, że Steve zaproponował kolejne spotkanie, chociaż wcześniej uważał, że nie powinien się z nią spotkać?

      Usuń
    3. Nope. Chodzi o coś tak (cholernie) oczywistego, że sama o tym zapomniałam.Pomyśl co to może być ;)

      Usuń
    4. Tyle, że takie "oczywiste" rzeczy najprościej ukryć, bo rozwiązując takie zagadki człowiek skupia się na szczegółach. No nie wiem, może "młoda dziewczyna uratowana spod kół" a o ile dobrze pamiętam, samochód posuwał się w jej stronę dachując.

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Dobra, myślałam nad tym pół nocy (przez ciebie nie mogłam spać!) i znalazłam kolejne propozycje. Jedno, że kiedy dzwoniła z telefonu Steva do babci, ta od razu wiedziała z kim ma do czynienia, numer był inny więc mógł dzwonić ktoś obcy z inną sprawą. A drugie, że po co Steve odwoził ją taksówką ze szpitala jak miał harleya.

      Usuń
    7. A może chodzi o to, że nie wiadomo skąd wzięli nagranie z wypadku i puścili je w wiadomościach? Nie jestem pewna czy ktoś miałby szansę to nagrać, bo takie rzeczy dzieją się w ułamku sekundy a nawet jeśli nagrały to kamery miejskie to nie wiem czy udostępniono by to dziennikarzom.

      Usuń
  5. Ja nie wyłapałam błędu. No cóż, może się kiedyś pobawię w detektywa...
    Rozdział mi się bardzo podobał. Najbardziej ciekawią mnie losy babci XD Gdzież ona pobiegła?
    Czekam na next.
    Pozdrawiam,
    Viv

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam Cię ;)

    Jestem tutaj pierwszy raz i naprawdę się wciągnęłam. Twoje opowiadanie jest spokojne. Czyta się lekko i można się przy tym odprężyć. Pomimo rozkręcającej się akcji wciąż jest melancholijnie ;> Jak dla mnie to dobrze.
    Ciekawi mnie akcja z uciekającą babcią. Swoją drogą współczuje kobiecie, ale kiedy wyobraziłam sobie tą sytuację to od razu się zaśmiałam ;) Mam nadzieję, że to nie czyni mnie psychicznym przypadkiem ^^

    Jeśli chodzi o ten błąd to naprawdę nie wiem ;) Też czytałam wszystko parę razy, ale nic nie znalazłam. No cóż - muszę jeszcze poszukać ;)


    Opowiadanie bardzo mi sie spodobało i na pewno będę je czytać do końca ;>

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Błękitna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czytam i czytam i moze chodzi o to, że lekarz kazał jej przez dwa dni sie nie wysilać a ona juz następnego dnia wchodziła tak wysko po schodach? Hmmm? :) jak nie to, to juz nie wiem co ;>

      Usuń
  7. Problemy ze starszymi osobami to naprawdę poważna sprawa. Współczuję Lil. Poza tym widać, że jej znajomość ze Stevem ma szansę się rozwinąć, ale to czas pokaże co ty tam wymyślisz ;)
    No, i nie mogę zapomnieć, że oczywiście świetnie kreujesz Hawkeye'a choć niewiele go, ale po dialogach można to wyczuć. ;)
    Błędu logicznego szukałam, ale... jakoś nic nie dojrzałam. Hm...

    OdpowiedzUsuń
  8. heheh dzura budżetowa mnie rozwaliła, ogólnie to teraz pewnie będa perypetie poszukiwania babci, która dała nogę. Biedna musi być przerażona, jej choroba nie wróży nic dobrego...
    Ciekawa jestem czy babcia przypadkiem wpadnie na kapitana, a moze oboje będą szukac babci... hmm ...
    ciekawie by było gdyby główna bohaterka wpadła gdzies na kapitana zapłakana, jakby spędzili cały dzień na poszukiwaniach a tu się okazało, ze babcia wróciła do domu i piła na spokojnie herbatkę XD

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy dodałam Twój blog do linków, dopiero teraz zauważyłam, że 5 rozdział już widnieje na stronie! :D Ale ze mnie gapa!

    Steve przecież lubił rysować :)

    Babcia okazała się niezłą karateką, ale w sumie nie ma się z czego śmiać. Uciekła z mieszkania i nie wiadomo do końca gdzie się może znajdować. Może Rogers ją znajdzie?

    Ps. Fury jest spoko :) A co do Tony'ego, to też nie jest to mój ulubiony bohater z filmów. Bardziej od niego wolę Batmana (Christian Bale), po porstu ubóstwiam! :)

    Pozdrawiam i czekam na rozdział 6! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakież będzie zaskoczenie Lilliany, gdy jednak dojdzie do niej, że jej życie jednak przypomina książkę i film… oczywiście, gdy tylko dowie się, czym zajmuje się Steve i kim jest. Wprost nie mogę doczekać się tego momentu.

    O zgrozo… sytuacja z babcia dziewczyny rozwaliła mnie na łopatki. Niby starsza schorowana kobieta, a jednak potrafiła się desperacko bronić. Mam nadzieję, że wszystko z nią będzie w porządku i jednak się odnajdzie.

    Pod maską twardziela, jaką ma na sobie Steve, kryje się całkiem wrażliwy facet. Nie wiem dlaczego, ale od zawsze wydaje mi się, że faceci zajmujący się sztuką są po prostu wrażliwi. ;)

    A co do mojego bloga… klimaty klimatami, tam nie będzie ani jednego wątku o 1d, po prostu użyczyłam sobie wizerunku jednego z nich, bo jakoś tak mi podpasowało. Historia nie ma z nim nic wspólnego, zapewniam Cię.
    Ok, zmykam. Rozdział świetny, szablon też, choć przyznam Ci szczerze, że mimo tego, że ten jest śliczny, tamten podobał mi się chyba bardziej. :>

    http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
    miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć,
    dziękuję za komentarz na moim blogu, odwdzięczam się tym samym.
    Nie jestem ogromną fanką Avengersów, jedna bardzo ich lubię, a zwłaszcza kpiarski humor Iron Mana :) xd
    Masz fajny styl, ciekawą historię, nic tylko życzyć weny !
    Restiss

    OdpowiedzUsuń
  12. Wreszcie znalazłam chwilę i przeczytałam Twoje opowiadanie, które szczerze miałam przeczytać już dawno. Po pierwsze uwielbiam Emilly Clark oraz naszego drogiego kapitana <3 ahhh jest on najbardziej uroczym i zarazem meskim avengerem to fakt ^^ u mnie zawsze na pierwszym miejscu będzie Thor ale to dlatego ,że mam słabość do kosmitów (uwielbiam supermena z ligii sprawiedliwych) .
    Ogólnie zauważyłam kilka nieścisłości bowiem jeśli ona jest tak biedna ,że jej na taksówkę nie stać to jakim cudem mieszka na Manhattanie? I wcześniej wspomniałaś ,że od liceum nie miała chłopaka a teraz wspomina jakiegoś niedawnego. Ale są to akurat błędy które nie wprowadzają jakiegoś większego zamętu w akcje opowiadania tak więc nic się nie stało.
    Podoba mi się wprowadzenie DeadPoola który bardziej jest powiązany z x-menem niż z avengersami ,ale jego pojawienie się bardzo mi się podobało.
    Bardzo podoba mi się też to jak przedstawiasz charakter Steava, robisz to tak dobrze ,że naprawdę mam go przed oczami czytając.
    Ohhh on jest czystą esencją dżentelmena <333
    Jestem niezwykle ciekawa co z jej babcią? Czy zadzwoni po pomoc do Steava? Czy może on sam jakoś wpadnie na to by jej pomóc?
    Czekam na następny rozdział i z przyjemnością dodam Cię u siebie do polecanych.
    http://frey-goddess-from-asgard.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby błędem logicznym był deadpool? Jest on z x-mena a nie z avengersów ale w ich uniwrsum w komiksach chyba występował i z mścicielami tak więc dodanie go tu nie jest zbytnio błędne logicznie
      a może chodzi o manhattan lub ex-chłopaka
      jestem jak Jon Snow "I know nothing"

      Usuń
  13. Jaki przepiękny szablon! Tło jest cudowne, nagłówek tak samo. Oddaje fajnie klimacik opowiadania :) Ahh i ten Steve z założonymi rękoma na piersiach i przymrużonymi oczami <3 Człowieku, bierz mnie!
    Co do rozdziału, cieszę się, że w końcu go dodałaś. Jest wspaniały jak poprzednie.
    Między Lilianną i Stevem robi się całkiem gorąco, nie powiem, haha. Rozwijaj tę ich znajomość, bo normalnie czuję jak serduszko mi bije, kiedy wyobrażam sobie Steva uśmiechającego się półgębkiem do Lilianny. Coś pięknego!
    A babcia ninja całkiem ciekawa. Rozumiem co dziewczyna przeżywa z alzheimerem babuni, bo sama znam to uczucie. Współczuję jej. mam tylko nadzieję, że babcia się odnajdzie cała i zdrowa i będzie już pamiętać o własnej wnuczce.... ale czekaj! Moja babcia nie zna kung fu! Tutaj jest trochę niesprawiedliwość -.-
    Przepraszam, ale Sherlock ze mnie kiepski. Albo jestem tak zmęczona, że nie zauważyłam tego błędu, albo jestem tak ślepo zakochana w Stevie, że nie widzę niczego poza nim, haha.
    Tulę do serducha i życzę weny!

    http://drownedl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Chciałabym ci podziękować za ten piękny komentarz na moim blogu. Nawet nie wiesz, jak ciepło zrobiło mi się na serduchu, gdy wyraziłaś swoją opinię i mimo tematyki, której nie lubisz, przeczytałaś moje wypociny i doceniłaś to, co robię. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Wracając jednak do twojego bloga, to już na wstępie chciałabym przeprosić za tak długie niekomentowanie. Chociaż zaraz po tym, jak zostawisz u mnie informację, czytam nowy rozdział, zawsze wylatuje mi z głowy napisanie coś o nim. Teraz to się zmieni, obiecuję x Bardzo podoba mi się dalsze rowzijanie relacji między Steve´m a Lilianne. Mam też nadzieję, że z babcią będzie wszystko w porządku. Niestety nie mam już dzisiaj sił, by bawić się w detektywa. Pozostawię to innym ;) Życzę dalszych sukcesów w pisaniu i ciągłego rozwijania twojego talentu. Do następnego! Camille x

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział jest świetny! Jak zwykle zresztą :)
    Błąd? Hm. Poza brakami przecinków w kilku miejscach, nie znalazłam. Ale też nie szukałam go specjalnie ;)

    Dziękuję Ci za miły komentarz. Niestety, wydać książkę nie jest łatwo, gdyż wiąże się to z dosyć dużymi kosztami. Jednak chciałabym to kiedyś zrobić, ale z ignis-vitae (gdzie już niedługo planuję zakończyć publikację), a nie z zapach-burzy, który będzie na razie tylko opowiastką blogową :)
    Przy okazji zapraszam na nowy rozdział, który pojawił się prawie równocześnie z Twoim komentarzem.

    OdpowiedzUsuń
  16. Po pierwsze, genialny szablon! Po kolejne Dead Pool! Uwielbiam gościa xD. Fajnie, że wplotłaś go w swoje opowiadania. A Lilliany mi szkoda, straciła rodziców, widać babcia straciła rozum. Beznadziejna sytuacja. Nie wiadomo co zrobić, bo wiadomo, babcia jej nie poznaje nie tylko może zrobić jej krzywdę ale i sobie. Eh. Rozdział trochę inny ale to nie przeszkadza. Podobało mi się.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział mi się podoba. Czytało mi się szybko. Wkręciłam się w tą sytuację z babcią. Współczuje Lilianie, nie dość, że najpierw porządnie oberwała to jeszcze to całe zaginięcie... ogólnie kiedy członek rodziny cię nie poznaje to musi być ciężko. wyobrażam sobie. Ale po za tym! - nie wiedziałam, że babcie potrafią być takie agresywne. :) super, naprawdę jestem pod wrażeniem.
    Przy okazji dziękuję za baaardzo miły komentarz jaki mi zostawiłaś.
    Mam nadzieję, że będziesz zaglądać na kolejne posty i że Cię nie zawiodę, bo Ty mnie nie zawodzisz. Piszesz pięknie. :) pozdrawiam
    ogien-i-lod

    OdpowiedzUsuń
  18. Twój blog został dominowany do LA. Więcej na:
    http://76-hunger-games-sectus.blogspot.com/p/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  19. Ostatnio nominowałam ci do LA, a ty odpowiedziałas na moje pytania w komentarzu pod moim postem. Chciałam cię poinformować, że jesli zostałes nominowany do LA, to możesz nominację przyjąć lub nie. Jesli przyjmiesz, musisz stworzyć na swoim blogu osobnego posta lub stronę, gdzie odpowiesz na pytania. Jesli już odpowiedziałas na niej na pytania, to teraz musisz nominować jedenascie blogów (nie możesz nominować bloga, który nominował ciebie) i wymyslić dla nich jedenascie pytań. Na koniec musisz powiadomić o nominacji nominowane blogi. To tyle :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiesz co? Umiliłaś mi dojazdy do pracy i z pracy! Całe opowiadanie wchłonęłam tak mnie zaciekawiło. Nie znam się na tych wszystkich super bohaterach, bo nigdy się tym nie interesowałam, ale Ty mnie zainteresowałaś! I było mi trochę smutno, że nie ma więcej rozdziałów do czytania, gdy skończyłam ten piąty :D
    Co do rzeczy, o której napisałaś - mi się wydaje, że babcia mówiła na nią Anna albo Anne? Coś takiego. Czyżby w tak krótkim czasie, aż tak bardzo zapomniała kim jest jej wnuczka? Dość szybko.
    Jakbyś mogła to informuj mnie o nowych rozdziałach.

    Pozdrawiam,
    http://14-dni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Gdzie jest jej babcia? Dlaczego jej nie pamięta? Mam nadzieję, że odpowiesz na wszystkie pytania w następnym rozdziale.
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  23. Zostałaś nominowana do Libster Awards :) więcej info na moim blogu: http://nurse-of-love.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  24. No więc tak, rozdział swietny, jak zawsze. Zdziwiła mnie napasć babci na Lily. Naprawdę nie spotkałam się jeszcze z tak agrasywnym stadium alzcheimera, a moja ciocia pracuje w domu starców :) Ogólnie fajnie. Rozwaliły mnie przemylenia Lilyanny na temat Steve'a i Tony'ego. No i trochę zdziwiło mnie to, że zrobiłas z Hawkeye'a pomocnika Steve'a. Spodziewałam się Tony'ego, wtedy byłoby smieszniej. No i ten błąd do wyłapania. Jedyny jaki wyłapałam to było to, że Dead Pool przecież został zabity przez Wolverine w Genzach Wolverina i wątpię, żeby mógł przeżyć obcięcie głowy. Ale uwierz mi, że będę jeszcze wpadać i sprawdzać. Jesli ie chodzi o Dead Poola, to dasz mi jakąs podpowiedź?
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Sectum :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Przyznam, że opowiadanie zapowiada się naprawdę fajnie. Połączenie super bohatera i szarej dziewczyny z tłumu nie jest specjalnie oryginalne, a jednak liczę, że nas zaskoczysz. Masz lekki styl i polubiłam Twój humor. Poza tym Kapitan Ameryka - za którym jak mówiłam, nie przepadałam - tutaj wydaje się całkiem ciekawym gościem. Zaintrygowało mnie jego zagubienie w XXI wieku i jakby takie rozszczepienie na bohatera i studenta sztuki. Fajna akcja z Dead Pool'em.
    Szkoda mi Lillianny i jej babci.
    Chyba zostanę tu na dłużej :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Myślałam,że to nie będzie blog dla mnie, stwierdziłam,że nie jestem stworzona do czytania o jakiś żołnierzach, ale zmieniłam zdanie. Podoba mi się motyw, o którym widzę wspomniała kolezanka w komentarzu powyżej ,, szara dziewczyna w tłumie". Wiem i liczę ,że opowiadanie to rozrośnie się do ogromnych rozmiarów ;d zapraszam do mnie http://trudny-wybor.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. zagadka? Skoro miał czas porozmawiać z nią przed budynkiem to dlaczego nie odpowiedział jej jak zapytała kogo mu przypomnia?

    nie mam pojęcia i życzę weny oraz czekam na kolejny rozdział xdd

    OdpowiedzUsuń
  28. Czytam od początku ale dopiero teraz po ściśnięciu pośladków piszę mój drugi komentarz w życiu xd :D
    Po pierwsze TAK. TAK Jednak w naszym kraju istnieją fanki Marvela. Mam jednego fana w domu ale mój brat nie zalicza się do "kochających" Kapitana.
    Po drugie Kocham Cię za to, że w ogóle masz chęć i siłę do pisania, u mnie są pomysły ale brak zapału do roboty.
    Po trzecie fabuła jak na razie jest zvbakbalkjbcf bo nie mam słów xd jest napisana, jak dla mnie, w przejrzysty i zrozumiały sposób, Nie nudzę się przy czytaniu a wierz mi kiedyś usnęłam perzy czytaniu fanfica xd
    No i oczywiście nie można się obejść bez rutyny: Nie mogę się doczekać następnego rozdziału no i życzę Ci długotrwałej weny xd
    Dels

    OdpowiedzUsuń
  29. Przepraszam, że tak długo zajęło mi czytanie rozdziału, ale dopiero teraz znalazłam chwilę by zająć się blogspotem. Wszystko to wina szkoły i tego, że jestem w klasie maturalnej, uh nic tylko się ubić. :D
    A więc rozdział jak zwykle bardzo mi się podoba, a akcja z babcią totalnie mnie zaskoczyła. Oby się odnalazła i nic jej się nie stało! Czekam niecierpliwie na kolejny, kochana! <3

    A co do zagadki, nie mam pojęcia co to może być. :D

    OdpowiedzUsuń
  30. A mi się bardzo podoba jestem strasznie ciekawa czy Steve ją znajdzie <3
    Rozdziały krótkie ale super

    OdpowiedzUsuń
  31. Rozdział fajny . Zgodzę się z innymi zdecydowanie za krótki .
    Nominowałam cię do LBA więcej u mnie na
    http://black-canary-arrow.blogspot.com/2014/09/nominacja.html

    OdpowiedzUsuń
  32. Siedzę wbita w krzesło i nie mogę uwierzyć, że to się stało.
    Biedna Lily. Alzhaimer to nie bajka, niestety... Ale w równym stopniu żal mi Steve'a bo on pamięta i to właśnie boli go najbardziej.

    I jeszcze Hawkeye!!! <3 oszalałam na jego punkcie. Ciekawe jak tam jego romans? ^.^

    Przy okazji, czy ten błąd logiczny to nie to, że węglem nie maluje się, a - rysuje?
    Poza tym nic nie przychodzi mi do głowy... No jeszcze oprócz tego, że jest tutaj T.A.R.C.Z.A. jako organizacja a przecież od premiery "Kapitana Ameryki 2" T.A.R.C.Z.A. przestała istnieć.

    Pozdrawiam i lecę doczytywać
    Roxette.

    OdpowiedzUsuń